Łukasz: To jest dobrze sformułowane pytanie: "powszechnie się wierzy". Wierzy się w coś, czego się nie wie, na co nie ma dowodów. I tak niestety jest w archeologii. Odrzuca się jedne fakty i przyjmuje inne, bo te pierwsze nie pasują do teorii (po co na nie w ogóle zwracać uwagę, to na pewno fałszerstwa). Przyznam, że zagadnienie jest bardzo szerokie i podejmę temat tylko niektórych przykładów z oczywistych względów. Historia była fałszowana już przez starożytnych. Chociażby przez Babilończyków (chaldejczyków), którzy przedstawili się, jako panowie ziem południowej Mezopotamii, wykreślając całkowicie Sumerów, od których przejęli wiedzę i historię spisaną na glinianych tabliczkach. Podobnie było zapewne z Inkami, którzy opisali się jako wielcy twórcy cywilizacji w pełnej chwale, choć tak naprawdę bardzo dużo zawdzięczali wcześniejszym kulturom przed nimi, o których mało wiemy. Piramidy w Egipcie budowali Egipcjanie, ale faktycznie piramidy z IV dynastii są zastanawiające z kilku względów. Przede wszystkim zużyto na nie najwięcej kamienia.
Okazuje się, że było to aż 75%. Piramidy z III, V i VI dynasti nawet nie otarli się o taki stopień zaawansowania, jak legendarni władcy Khufu, Chafre, Menkaure, czy choćby Snofru, który miał nawet trzy piramidy. Budowle z czasów sprzed ok. 2500 lat (wg egiptologii) są nieme. Nie znajdują się tam żadne inskrypcje, nawet kartusz Cheopsa znaleziony w Wielkiej Piramidzie i istniejące tam hieroglificzne zapisy były w przeszłości kwestionowane przez egiptologów. Najprawdopodobniej były sfałszowane przez Brytyczjczyka Howarda Vyse'a. Ogrom prac związany z budową piramid, piramid satelitarnych, świątyń (gdzie bloki ważą do 200 ton), infrastrukturą pomocniczą (rampy, drogi dojazdowe) sprawiają, że prace musiały następować w oszałamiającym tempie. Sama Wielka Piramida miała niby powstać w 20 lat, ale wiadomo, że nie było na to szans. Każdy wapienny blok musiałby być ustawiany precyzyjnie na swoim miejscu co 1,5 minuty, nie licząc obróbki, transportu, a pamiętajmy, że Wielkiej Piramidzie trzeba było unieść na wysokość 70 metrów bloki granitowe "taszczone" z Asuanu oddalonego od Gizy o prawie 1000 km. Dzisiaj naukowcy twierdzą, że budowa mogła trwać nawet 30 lat, przedłużając życie Cheopsa, ale są to tylko zabiegi związane z tym, że do tych ludzi dotarło, że 20 lat to za mało. Nie ma wciąż głębszej refleksji nad zagadnieniem. Mało znanym faktem jest natomiast, że w czasach Khufu teren wokół mającej powstać budowli był już sporej mierze zajęty przez grobowce. Przecież Giza, to jeden wielki cmentarz. Pytanie więc, jaki cudem starożytni wpasowali cały kompleks świątyń, wliczając piramidy oraz system ramp w naszpikowaną miejscami pochówków nekropolię. Co było więc tak specjalnego w IV dynastii? Do dzisiaj nie znamy odpowiedzi. Warto wspomnieć, że piramidy z tego okresu odzwierciedlają konstelację Oriona. Nasi przodkowie przenieśli siedzibę bogów z gwiazd na Ziemię. Dosłownie. Jest nawet tekst, w którym rozmawiają Asklepios i Thot, w której ten pierwszy mówi, że zamysł był taki, aby energie pracujące na górze (w Kosmosie) przenieść na dół (na Ziemię).
Nasi przodkowie mieli bardzo nietypowy sposób myślenia, jakby znali inną fizykę, nieznaną dzisiaj. Na temat piramid mógłbym długo pisać, ale przejdźmy dalej. W Ameryce Południowej są ruiny Puma Punku w Boliwii, a temat których nie powstała żadna praca naukowa. W znajdującym się nieopodal Tiahuanaco są też ruiny, ale jednak o dużo mniejszej złożoności. Są tam specyficzne bloki andezytowe w kształcie litery H, obrobione idealnie, w których wydrążono otwory, a kanały biegną wewnątrz bloku (!), a kształty są tak niecodzienne, że w niektóre miejsca, gdzie mamy do czynienia ze stykiem 3 płaszczyzn nie ma dostępu żadne narzędzie. Bloki te mają po 80 płaszczyzn i nawet dzisiejsi inżynierowie nie są w stanie sobie wyobrazić, jak współcześnie można stworzyć coś tak skomplikowanego. W takim razie kim byli twórcy tych bloków? Indianami z dżungli?! Największym fenomenem dotyczącym Puma Punku są badania przeprowadzone przez chemika zajmującego się geopolimerami: Josepha Davidovitsa. Wykazał on bowiem, że w blokach znajduje się materia organiczna, czyli nie mógł być to andezyt - naturalna skała. Wynika z tego, że twórcy tych bloków musieli stworzyć coś w rodzaju betonu z m.in. z okruchów skał andezytowych. Następnie mieszanina powinna być wlewana w formy (drewniane) i blok gotowy. Tymczasem Davidovits, który przeprowadzał badania w 2017 roku, do dnia dzisiejszego nie utworzył w ten sposób żadnego bloku. Co to oznacza? Że choć różni badacze - geolodzy chemicy, inżynierowie, archeolodzy- byli i są zaangażowani w rozpracowywanie zagadki Puma Punku, to nikt nawet się nie zbliżył do sensownego wytłumaczenia, jak bloki powstały. Jak to jest więc, że Indianie byli mądrzejsi od współczesnych ekspertów?
Fakty są powalające.Kontynent południowo amerykański pod względem tajemnic archeologicznych jest chyba liderem na naszej planecie. Mów cyklopowych z Ollantaytambo, czy Sacsahuyaman nie mógł wznieść lud prosty bez dysponowania wyrafinowanymi narzędziami i możliwościami technicznymi na poziomie współczesnej cywilizacji. Wyobraźmy sobie bloki skalne idealnie obrobione, wyglądające jakby zostały wciśnięte pomiędzy siebie, których waga dochodzi nawet do 400 ton, zostały przetransportowane z kamieniołomu nie bardzo wiadomo czym, bo Inkowie nie znali koła w terenie górzystym bardzo niewdzięcznym, ponieważ droga jest wyboista, wjedzie raz w górę, raz w dół, istne "Himajale" dla inżynierów. A jednak całe przedsięwzięcia w Sacsayhuaman zostało zrealizowane. W Ollantaytambo trzeba było zasuwać kilkadziesiąt metrów pod górę z blokami ważącymi ponad 50 ton! Kiedy rozmawiam z inżynierami, którzy zajmują się różnymi przedsięwzięciami budowlanymi, to po prostu patrzą i słuchają z niedowierzaniem. Kiedyś jeden z nich powiedział mi, że nawet nie podjął by się prac przy wspomnianych kompleksach, bo zwyczajnie nie miał pomysłu jak rozwiązać problem transportu. Zresztą sami Indianie chyba też nie mieli zielonego pojęcia, bo pytani przez konkwistadorów odpowiadali, że oni sami nie są twórcami poszczególnych struktur. Próżno też szukać wyjaśnień w kręgach akademickich. Kolejne szokujące wręcz przykłady zdolności inżynieryjnych dawnych cywilizacji, to Baalbek w Libanie. Jest to kompleks rzymski, wcześniej grecki i fenicki, w którym do budowy użyto bloków skalnych o wadze kilkuset ton (tzw. trylitony ważą 800 ton), zarówno przy wznoszeniu świątyń, jaki i budowie platformy, a w kamieniołomach leżą bloki o wadze dochodzącej nawet do 1600 ton! Mamy więc bardzo niezwykłą sytuację, bo cywilizacje na różnych kontynentach potrafiły przemieszczać wielkie bloki w terenie górzystym, co wskazuje, że musiała istnieć jakaś technologia, bądź była wśród ludzi wiedza umożliwiająca te niesamowite dokonania. W Indiach mamy do czynienia ze świątyniami rzeźbionymi w litej skale wulkanicznej, którą potrafiono wypolerować na lustro, w którym do dnia dzisiejszego można się przejrzeć. Świątynia Kajlasz powstała przez wydrążenie ponad 200 ton bazaltowej skały, a robotnicy musieli drążyć 33 metry w dół, bo budowla wznoszona była od góry do dołu. Cały kompleks ozdobiony jest misternymi zdobieniami i przedstawieniami zwierząt. Przypominam, że chodzi o skałę wulkaniczną, do której oprócz narzędzi diamentowych, inne są nieprzydatne.
Takimi starożytni, ani późniejsi mieszkańcy Ziemi nie dysponowali. W przypadku opisywanego kompleksu próżno szukać śladów po urobku. Tak więc dochodzi jeszcze problem zniknięcia 200 ton kamienia z miejsca budowy. Czyżby wyparował w powietrze? Mógłbym wymieniać długo nieprawdopodobne osiągnięcia naszych przodków, co do których naukowcy są zwyczajnie bezradni. Co prawda udają, że wszystko zostało wytłumaczone, ale tak nie jest nawet w jednym procencie. Czy są to fałszerstwa? Nie powiedziałbym. Bardziej problem polega na tym, że naukowcy są bardzo ograniczeni w postrzeganiu przeszłości. Powszechnie wierzy się, że rozwój ludzkości przebiegał liniowo, począwszy od łowców - zbieraczy, potem powstało pismo i cywilizacja, tymczasem wiadomo, że tak nie było. Rozwój przebiegał skokowo bez wyraźnej przyczyny. Najstarsze miasta wbrew pozorom nie powstały w starożytności, ale w neolicie, w Chinach, Syrii, Jordanii, czyli w północnej Mezopotamii. Kultura Samarra istniejąca przed Sumerami wyrabiała całkiem ładną ceramikę, budowano statki, budowle kamienne, brakuje tylko pisma.
W Turcji mamy Goebekli Tepe - kamienne sanktuarium sprzed ponad 12 000 lat - gdzie już w tak zamierzchłych czasach obrabiano kamień, rzeźbiono konstelacje, transportowano 40-50 tonowe bloki w kształcie litery T. Catalhoyuk, to z kolei kamienna metropolia sprzed 8-9 tysięcy lat z przestronnymi budynkami, do których wejście prowadziło od góry (od dachu). W Asikli 10 000 lat temu również budowano kamienne budynki o ortogonalnym układzie ulic. Potrafiono wyrabiać przepiękne przedmioty, jak pewien sztylet, czy idealnie wypolerowane zwierciadło z obsydianu. W czasach istnienia kultur poprzedzających Egipt dynastyczny już wyrabiano przedmioty z granitu, na które naukowcy są ślepi, to znaczy wiedzą o ich istnieniu, ale nabierają wody w usta, gdy przychodzi do wytłumaczenia ich powstania.Trzeba zmienić przede wszystkim chronologię cywilizacji, bo jest mylna, tzn. nie pokazuje faktycznego biegu historii, lecz życzeniowe podejście naukowców, którzy przyjęli założenia uczonych XX wieku. "Anomalii" jest bardzo dużo, zaskakująco dużo.
Łukasz: Jeżeli dzisiaj dokonuje się odkryć zmieniających historię, to tylko tą znaną. Odkrycia w rzeczywistości są korektą uznanego biegu wydarzeń. Oczywiście są też sprawy mogące w przyszłości wywrócić nasze wyobrażenie o naszych przodkach. Mam na myśli np. podziemny labirynt w Hawarze, w Egipcie, który według słów Herodota był wspanialszy, niż piramidy w Gizie. Niestety cały kompleks znajduje się pod wodą, więc nie ma do niego dostępu fizycznego, bo badania radarowe wykazały istnienie rozległych struktur sztucznych. Sztandarowym przykładem odkryć, które zostały zlekceważone przez środowisko naukowe są np. kamienie z Ica (Peru). Doktor Javier Cabrera, który był renomowanym peruwiańskim lekarzem zebrał pokaźną liczbę kilkudziesięciu tysięcy (!) kamieni, na których przedstawiono dinozaury, ale też skomplikowane operacje chirurgiczne, bądź teleskop (!). Kamienie uznano za fałszerstwo w zasadzie bez powodu. Jeden z lokalnych handlarzy zabytkami w celu ratowania swojej osoby przed konsekwencjami prawnymi zeznał, że dostarczał falsyfikaty Cabrerze i to był główny powód wyśmiania całej sprawy. Cabrera przyznał, że niektóre z kamieni są podróbkami, ale zdecydowana większość to autentyki. On też nie mógł jednak odważniej wyjść do świata nauki z artefaktami, ponieważ musiałby przyznać, że współpracował nielegalnie w gruncie rzeczy z przestępcą. Pomyślmy teraz logicznie. Jakim cudem prosty chłop, ledwo umiejący czytać i pisać wyrabia kilkanaście bądź kilkadziesiąt tysięcy przedmiotów, nie mając nawet warsztatu, pomocy innych osób, a przede wszystkim wiedzy o przeszłości Ziemi. W latach 60-tych XX w., gdy ponoć wyrabiano kamienie wiedza o dinozaurach była zupełnie inna, niż obecnie. Nie wiem naprawdę skąd Bassilio Uschuya mógł czerpać wiedzę, tym bardziej że są inne szczegóły medyczne, których zmyślić nie mógł. Kamienie tego typu były co ciekawe znajdowane "in situ" przez innych archeologów. Gdy kamienie zbadali Niemcy okazało się, że jest to andezyt, a rzeźbienia, tak jak kamienie pokryte były patyną i wykazywały się znacznym utlenieniem, czyli zdaniem badaczy mogą być bardzo stare.
Wydłużone czaszki z Paracas nie są również sztuczne, ich kształtu nie uzyskano przez ściskanie pomiędzy kawałkami drewna, ponieważ wykazano, że czaszka swój kształt uzyskała na drodze rozwoju anatomicznego i różni od ludzkiej. Badania DNA wykazały, że ich właściciele nie pochodzili z terenów Ameryki Płd, lecz Europy Wschodniej i zachodniej Azji, pomiędzy Morzem Czarnym i Kaspijskim. Nawiasem mówić na dnie Morza Czarnego znajdują się ruiny, po jakiejś kulturze do dziś niezbadane. Jak więc wytłumaczyć w oparciu o teorię ewolucji istnienie tych istot ? Kolejna zagadka.
Temat "mumii" z Meksyku, to kolejna odsłona nieznanych gatunków żyjących na Ziemi. Ale jak wspomniałem na początku: jest kilka czynników, które takie sprawy grzebią pod ziemią. Nikomu nie zależy na zmianie paradygmatu. Po co to robić? Dlatego nauka, jako taka dzisiaj nie istnieje. Historia białego ludu wywodzącego się z Chin, z pustyni Taklamakan, który drogą morską przebył Pacyfik, docierając do wysp na Oceanie Spokojnym, na Wyspę Wielkanocną, dotarł do Ameryki Południowej i Północnej i wszedł w skład arystokracji inkaskiej, jest tak wywracająca do góry nogami kwestię migracji ludności w prehistorii, że nie da się przyjąć oficjalnej wersji zasiedlenia nie tylko Ameryk, ale też wędrówek ludów. W jednym z muzeów argentyńskich znajduje się popiersie kacyka z plemienia Tehuelce, który nie wygląda jak Indianin, ale Skandynaw, bądź Słowianin z sumiastymi wąsami. Profesor Benon Zbigniew Szałek wykazał istnienie zapomnianej cywilizacji 8-9 tys. lat temu, której członkowie rozeszli się po świecie dając początek takim ludom jak: Ugrofinowie, Drawidowie i Ajnowie, przodkowie Japończyków. W Indiach, w Górach Błękitnych istnieje lud Toda, który różni się od innych ludów w regionie swoim wyglądem: jasnymi włosami, niebieskimi lub zielonymi oczami, który w swojej pamięci zachował historię o wyprawach dalekomorskich i cywilizacji dzisiaj zapomnianej. Toda, to lud liczący kilkuset członków, więc trudno posądzać go o jakieś niezwykłe dokonania; są po prostu następcami znaczniej bardziej rozwiniętego ludu. Ten sam prof. Szałek dowiódł, że pismo rongo-rongo z Wyspy Wielkanocnej stanowi lustrzane odbicie pisma kultury z Mohenjo-Daro, a wyspa Nan Madol, na której znajdują się fascynujące ruiny oznacza w tłumaczeniu "miejsce pomiędzy", co nawiązuje do odległości między Mohenjo-Daro i Wyspą Wielkanocną. Jest to odkrycie wręcz epokowe, ale o dziwo naukowcy nie chcą o nim słyszeć!! Żyjemy po prostu w bardzo dysfunkcyjnej cywilizacji, w której ludzie nie chcą widzieć pewnych faktów, tylko akceptować własne wyobrażenia.